środa, 21 października 2009

jak z piosenki




tylko kilwater .... żegnaj Finlandio, do zobaczenia ponownie niebawem :-)

ostatnie dni w Kotka

Jestem już w Krakowie, chciałam wkleić kilka zdjęć, ale łącze jest tak kiepskie, że wklejenie jednego zdjęcia to bite 15 minut.... to zrobiłam w ostatni dzień mojego pobytu w Finlandii, idąc ostatni raz do przedszkola, na kilka godzin pzed wyjazdem. Będę tęsknić za tymi widokami, już tęsknię za atmosferą, ciszą i zielenią....
byłam dzisiaj z mężem na ściance, ciekawe doświdczenie po tak długiej przerwie- nawet nie jest tak źle, bałam się, że nic kompletnie nie zrobię, a było całkiem całkiem- nawet jak na mnie. Myślę, że to dystans do smoków, jaki dostałam w prezencie od Finów tak działa zbawiennie w ostatnich tygodniach - ciekawe tylko, na ile tej siły wystarczy....

niedziela, 13 września 2009

niedzieli ciąg dalszy





a tu dodam tylko tyle,
że naprawdę wszędzie jeżdże na rowerze, i baaaaaaardzo to lubię

niedzielne uzupełnianki

Kotka, wędkarski pomost samoobsługowy... z numerowanymi stanowiskami, zżeby sie nikt nie bił chyba, bo tu rybę wyciągasz z rzeki gołymi rękami....














hm... a podobno nasz aparat nie potrafi robić takich zdjęć....






















fotka da taty...

z Helsinek























chyba komentarz niepotrzebny...

bajka....


















te zdjęcia są z Kotki, z jej północnego krańca... słonce igrało z aparatem, co chwilę chowając się za chmury, trudno mi było je zrobić, ale wysiłek się opłacił

















analizujac braki w fotkach dodaję prędziutko jedno z moich ulubionych z Helsinek... taki widok mieliśmy z Dredem jedząc późne śniadanko ... o drugim planie myślę ;-)















































niedziela, 30 sierpnia 2009

ostatnie dni sierpnia...


myślę, że komentarz jest zbędny













wtorek, 11 sierpnia 2009

wpisy męża... gościnnie...




koszulka z XIX w











baldzik na wyspie suomelina sveaborg tak z nienacka, tak swoja droga ciezko wypowiedziec latwiej napisac























































targowisko na placu, mozna dostac wszysko co tradycyjne i z pólnocy







































































stało to siadłem :-) szkoda ze popsute... bym se....

pozdro świeże

tak, dla wprawy... wrzucamy z Dredem fotki... pozdro z urlopu

sobota, 25 lipca 2009

dzisiejsze spacery i polowania

Dzisiaj wyruszyłam na borówki.... tak, to była prawdziwa wyprawa, zabrałam pudełeczko po margarynie i kartonik po jogurcie litrowym- razem na 1,5 litra borówek... i udało mi się zebrać tyle, i nawet podjeść do tego trochę... odkryłam piękne miejsca... znowu.... i zauważyłam, że aparat nie oddaje KOMPLETNIE tego, co cały czas chcę przekazać... i to dlatego wrzucając w google "foto finlandia"itp wypluwa tak mało zdjęć... bo tego nie sposób sfotografować... dech zapiera, tak tu pięknie... i rozbraja serdeczność spotykanych ludzi.... taka zupełnie naturalna, szczera i napełniająca wzruszeniem... na jednym ze zdjęć widać mój cień, kawałek roweru- bazapelacyjnie najlepszemu przyjacielowi, jakiego tu mam... poza ekipą z przedszkola, oczywiście-i ślad po podkowie w piasku i odbitą psią łapę... i to chyba dziś moje ulubione zdjęcie...starsza pani jadąca na przejażdżkę na koniu z psem, mijała mnie najpirw pałaszującą w borówkach borówki, uśmiechając się, później w drugą stronę, wracając, coś do mnie mówiła, ale nic nie zrozumiałam... uśmiechnęłam się, ona też.... potem pan grzybiarz też sie do mnie uśmiechnął, odpowiedział na moje pozdrowienie...... ale mi się tu podoba... czemu się tak roztkliwam nad prostotą dnia codziennego? skoro to samo dzieje się wszędzie indziej na świecie? na pewno doświadczam tego przede wszystkim naprawdę częściej niż kiedykolwiek, gdziekolwiek dotąd... nie wiem.... może też pogoda, może ta przyroda, może właśnie lista przebojów trójki tak mnie rosmymłała? dzień naprawdę był fantastyczny, znalazłam nawet 3 grzybki- a wcale nie szukałam.... i zrobiłam sobie dzisiaj ucztę mistrzów, zupę grzybową- po tacie przesadziłam z pieprzem, i na drugie borówki, na deser borowki... i jeszcze mi zostały na zapas :-)
polecam otwierać zdjęcia, wtedy troszkę lepiej widać, o co mi chodzi z tym "nieoddawaniem" tego, co chcę sfotografować





















































































































te łapki są "do góry nogami", chciałam pokazać jakie mam brudne po borówkach... żeby się to udało, musiałam robić fotkę lewą ręką...i teraz nie mogę tych zdjęć odwrócić... bu... to tak zostanie, sorki























podkowa, łapa psia, ja i rower






















































wygląda jak wylewka, a to skała






































ten mech kilka zdjęć z drugiej strony











































mój obiadek.... ślepy by go dostrzegł... 20 cm kapelusz.... 3 grzybki i cały gar zupy... pychotka





















no i nie bajka? las, cisza, spokój i kamyki męża...















































































wrzosów wszędzie pełno.... prawdziwe wrzosowiska miejscami





















































































bardzo dużo różnych rodzajów mchów,są naprawdę śliczne




























deserek... mniam... też to zdjęcie miało być gdzie indziej































zapasik, jaki został ;-) ten do zamrożenia na tydzień, drugie tyle w lodówce na jutro



































drugie danie...































zupka... mniam....






























do kitu... te grzybki miały być wyżej... no nic... uczę się....